🦖 Trasy Rowerowe Na Wyspie Uznam

Haus Meerruhe Karlshagen Apartment 1-6. Karlshagen. Obiekt Haus Meerruhe Karlshagen Apartment 1-6 położony jest w miejscowości Karlshagen w regionie Uznam i oferuje bezpłatne WiFi, plac zabaw, ogród oraz bezpłatny prywatny parking. Absolutely perfect - great location, beautiful neighborhood with the harbor and nature, apartment is modern Groby wojenne i Miejsce Pamięci Golm. Wzgórze Golm (69 m n.p.m.) jest najwyższym wzniesieniem na Wyspie Uznam. Znajduje się ono w pięknie usytuowanym rezerwacie przyrody w pobliżu granicy z Polską. Już w połowie XVIII w. dzięki nowo powstałemu pruskiemu portowemu miasteczku Swinemünde (pol. Świnoujście), wzgórze Golm znacznie To właśnie gdy jeździsz rowerem na Maderze , w Portugalii odkrywa przed Tobą swoje uroki. Żeby pomóc Ci w planowaniu, sprawdziliśmy wszystkie nasze kolekcje kolarskie na Maderze i wybraliśmy 20 najlepszych tras. Kliknij je, aby sprawdzić profil wysokościowy oraz analizę nawierzchni i zobaczyć wskazówki oraz zdjęcia dodane przez innych użytkowników komoot. Oferujemy niezapomniane MTB doświadczenie na cudownej, niewiarygodnie pięknej wyspie Pag, której krajobraz dzięki bezlitosnemu wiatrowi Borze, wygląda jak powierzchnia księżycowa. Zapoznajcie się z miejscowymi ścieżkami rowerowymi z pomocą naszej eskorty lub indywidualnie. Już po pierwszej jeździe zakochacie się w widok z Sprawdziliśmy wszystkie dostępne w komoot trasy szosowe w Krakowie i zebraliśmy 20 najlepszych w tym przewodniku. Kliknij wybraną Wyprawę i zobacz jej profil wysokościowy oraz rodzaje nawierzchni, a także wskazówki i zdjęcia dodane przez innych użytkowników komoot. Te informacje pomogą Ci przy wyborze odpowiedniego szlaku rowerowego. Szlak prowadzi przez rozległe pustkowia Karsiboru- trzcinowiska i lasy nad Kanałem Piastowskim. Początek trasy znajduje się w pobliżu wschodniego nabrzeża promów “Karsibór”. Stąd na wyspę Karsibór dostaniemy się Mostem Piastowskim. START. Wschodnie nabrzeże promów „Karsibór”, następnie Mostem Piastowskim na wyspę Karsibór. Fundacja „Polska na rowerze” ul. Bociana 22a; 31-235 Kraków NIP 734 355 50 72 KRS 0000713003. Godziny otwarcia: Poniedziałek – Piątek 09:00 – 16:00 W Niemczech nowe połączenie jest nie tylko pozytywnie odbierane. Trzeba przyznać, że wcześniejsze obawy o zbyt duży ruch ciężarówek na wyspie Uznam są nieuzasadnione, nawet jeśli nowy port kontenerowy prawdopodobnie zwiększy ruch towarowy w Świnoujściu za pięć lat: dwa przejścia graniczne po stronie niemieckiej są zamknięte dla pojazdów o masie powyżej 7,5 kg ton i […] Here are the best content compiled and compiled by the https://toplist.honvietnam.com team, along with other related topics such as: trasy rowerowe na wyspie uznam Trasy rowerowe Wolin mapa, Uznam trasy rowerowe mapa, Świnoujście trasy rowerowe do Niemiec, trasy rowerowe świnoujście – międzyzdroje, Trasa rowerowa Świnoujście Kamminke Ma ona 17 km długości. Właśnie ze względu na jej krętość przekopano od miasta w latach 1874 – 80 kanał przez wyspę Uznam, przez co skrócono drogę do Szczecina i ułatwiono żeglugę. Długość trasy ze Świnoujścia do Zalewu Szczecińskiego wynosi ok. 9,3 km. Na chwilę obecną stale trwa odbudowa i rozbudowa portu. Komunikat w sprawie szlaku rowerowego R10 – dot. odcinka od ul. Ku Morzu. w Świnoujściu do Muzeum „Podziemne Miasto”. Szanowni Państwo, informujemy, że od 14.07.2023 można wjechać na Wiadukt na Warszowie, aby dostać się do alternatywnie wyznaczonej drogi dojazdowej do szlaku rowerowego R-10. Z wiaduktu mogą korzystać rowerzyści. To właśnie gdy jeździsz rowerem w Cieszynie , w województwie śląskim odkrywa przed Tobą swoje uroki. Żeby pomóc Ci w planowaniu, sprawdziliśmy wszystkie nasze kolekcje kolarskie w Cieszynie i wybraliśmy 20 najlepszych tras. Kliknij je, aby sprawdzić profil wysokościowy oraz analizę nawierzchni i zobaczyć wskazówki oraz zdjęcia dodane przez innych użytkowników komoot. kbaWOw. Przedpołudniowa wyprawa rowerami i promem do rezerwatu Karsiborskie Paprocie. Wbrew nazwie rezerwat nie jest położony na wyspie Karsibór, lecz na sąsiedniej wyspie Uznam, na której leży również Świnoujście. Wybieramy się na odludną południową część wyspy. Do dziś, tyle lat po przyłączeniu Pomorza Zachodniego do Polski, Uznam nie jest połączony z resztą kraju żadną drogą lądową. Tunel do Świnoujścia jeszcze się buduje, a kolejne terminy oddania do użytku nie brzmią optymistycznie. Jedynym sposobem dostania się tam z reszty Polski są dwie przeprawy promowe – jedna w samym Świnoujściu, druga z okolic mostu drogowego Wolin-Karsibór. I z tej drugiej przeprawy położonej tylko kilka minut jazdy rowerem od nas przedostajemy się na na promem za chwilę popłyniemy. Przeprawa jest bardzo sprawna. Oczekiwanie na prom i sam czas na wodzie to znacznie mniej niż pół godziny. W końcu na co dzień wielu mieszkańców tych okolic korzysta z tej drogi codziennie w drodze do pracy czy szkoły, więc musi działać sprawnie. nami Karsibór Tylko pierwszy kilometr pokonujemy ścieżką asfaltową wzdłuż drogi do Świnoujścia. Po chwili skręcamy w las Jesteśmy na terenie Torfowisk Uznamskich i Karsiborskich Paproci. Ale największą część trasy pokonujemy ścieżką rowerową wzdłuż Kanału Piastowskiego. Kanał powstał w XIX wieku, więc jako on tędy płyną ładunki morskie do i ze Szczecina. Do niedawna tylko drobnica, bo tor wodny miał 9,5m głębokości. Teraz jest pogłębiany do 12,5 metra, co umożliwi pływanie tędy również i statkom pochodzący z pogłębiania toru wodnego trafia na pola refulacyjne. Jest ich kilka w całym obszarze Zalewu Szczecińskiego, bo i olbrzymie masy piachu i ziemi trzeba wydobyć i jakoś zagospodarować. Tworzone są na przykład nowe wyspy na Zalewie (Brysna i Śmięcka), na których mają powstać ptasie na jeden z takich obszarów składowania refulatów. Widok nieoczekiwany – między lasem a wodami Zalewu powstała pustynia o powierzchni kilku hektarów. Pełno tu skarbów z dna wydobytych Latarnie w miejscu, gdzie szeroki Zalew Szczeciński wpływa do wąskiego na niewiele ponad 100 metrów (licząc w dnie) kanału. Na drzewie przy latarni usiadł bielik Natrafiamy na ślady żerowania bielika: w jednym miejscu jadł kormorana, w drugim sporą rybę, sądząc po wielkości łusek. Po karsiborskiej stronie kanału kolonię lęgową mają kormorany. Oprócz mew to najczęściej widywane przez nas ptaki na morzem. Falochrony ochraniające wejście do kanału Rzut okiem przez Zalew na południe w kierunku Szczecina Holownik pilotujący niewiele większą jednostkę Już bez wjeżdżania do lasu wracamy na prom ścieżką wzdłuż kanału. Na Karsiborze zahaczamy jeszcze o pozostałości bazy U-botów z czasów wojny. Kawa przy karsiborskiej marinie. Towarzyszą nam podloty dymówek A nad nami kołują bieliki. W pewnej chwili były ich aż cztery. Nie była to ani ptasia ani szczególnie fotograficzna wyprawa. Tylko ja dźwigałem aparat ze sobą. Więc dla odmiany zapraszam do Galerii na moje własne zdjęcia mew – bo ich było dziś najwięcej. Przed wyjazdem wyraźnie określiliśmy warunki: trasa tegorocznych rowerów MUSI być blisko, pozwalając na maksymalną mobilność, by w razie potrzeby przerwać wakacje i w krótkim czasie wrócić do domu. Wybór padł więc na szlak rowerowy, który od lat odkładaliśmy na bliżej nieokreśloną przyszłość, czyli Nysa Łużycka – Odra, kierunek oczywisty z południa na północ, tak daleko jak to będzie możliwe. Szukaliśmy plusów takiego wariantu – z jednej strony niemieckie standardy, z drugiej logistyczne pozytywy. Dla nas to była już czwarta wyprawa rowerowa do Niemiec po Dunaju, Łabie i Mozeli z Renem. Jak było? Zapraszam do lektury relacji z wyprawy: Nysa Odra Rugia Uznam – rowery 2021. Przedłużony start Oficjalnym początkiem naszej wyprawy ma być punkt trójstyku granic, polskiej, czeskiej i niemieckiej, w pobliżu Zittau. Wprawdzie zacząć można by zdecydowanie wyżej, w Jabloncu albo Libercu, ale ten pierwszy odcinek odrzucamy ze względu na utrudniony dojazd. Wyruszamy pociągiem z Kalisza i z przesiadką we Wrocławiu dość sprawnie dojeżdżamy do Zgorzelca. Wczesnopopołudniowa pora daje szansę, by dojechać na camping w Zittau. Nad nami chmury, pierwszy deszcz, a po przekroczeniu granicy, za Radomierzycami leje już konkretnie. Przemoczeni chowamy się w pierwszym Biergarten w okolicach Leuby, rozgrzewamy się gorącą kawą i weryfikujemy plany – postanawiamy jechać do Bogatyni, znaleźć nocleg pod dachem, wysuszyć się i kolejnego dnia skierować do Zittau. Jeden z nielicznych odrestaurowanych domów przysłupowych w Bogatyni W Bogatyni jesteśmy po raz pierwszy, oglądamy znajdujące się w centrum XIX-wieczne dwukondygnacyjne domy przysłupowe o bardzo charakterystycznej konstrukcji szachulcowej, wśród nich najbardziej znany Dom Zegarmistrza. Domy przysłupowe to prawdziwa perełka i chluba Bogatyni. Tych odrestaurowanych jest zaledwie kilka, ale miasto na pewno ma ogromny potencjał. Dom Zegarmistrza w Bogatyni Trasa z Bogatyni do trójstyku granic prowadzi początkowo drogą o dość dużym natężeniu ruchu samochodowego, dalej jest zdecydowanie lepiej. Mijamy gigantyczne wyrobisko kopalni Turów. Połączenie trzech granic to nasz punkt startu! Są flagi nad rzeką, sporo ludzi i pamiątkowe zdjęcie. Pogoda też zdecydowanie lepsza. Po krótkim błądzeniu, przez Czechy przedostajemy się na niemiecką stronę i zmierzamy wprost do Zittau, czyli Żytawy, historycznej stolicy Łużyc. Trójstyk granic nad Nysą Łużycką w pobliżu Zittau. Tutaj jest nasz początkowy punkt wyprawy „Nysa Odra Rugia Uznam – rowery 2021” Nysa, czyli urzekający początek Zittau, miasto o dość skomplikowanej i wielokulturowej przeszłości, jest naprawdę godne uwagi. Podziwiamy jego architekturę, klucząc z rowerami po zabytkowym centrum, oglądamy ratusz i kościół pw. Jana Chrzciciela. Rynek w Zittau Na dłużej zatrzymujemy się w Ostritz w barokowym kompleksie klasztornym St. Marienthal, którego początki sięgają XIII wieku. Miejsce okazuje się nad wyraz urokliwe, zwłaszcza nieco mroczna kaplica klasztorna. Obok znajduje się winnica wysunięta najdalej na wschód Niemiec. Klasztor St. Marienthal został założony w 1234 i istnieje nieprzerwanie do dziś. W 2006 r. zamieszkiwało go 16 zakonnic. Wnętrze kościoła klasztoru St. Marienthal Ciesząc się wyjątkowo leniwym początkiem wyprawy, jeszcze raz zaglądamy do znanego nam z poprzedniego dnia ogródka piwnego koło Leuby na pierwszego wursta. Wprawdzie fanami kiełbasy nie jesteśmy, ale tutaj traktujemy ją jako element lokalnego klimatu, a pierwsza parówka (!) z musztardą daje nam dużo radości. Pierwszy Biergarten na trasie Most kolejowy w Zgorzelcu to łukowy most kamienny o 475 m długości i 35 przęsłach Ostatnim ważnym miejscem na trasie jest tego dnia Görlitz. Przy wjeździe do miasta podziwiamy kamienny most na Nysie Łużyckiej, jeden z czterech największych tego typu w Polsce i najdłuższy w Niemczech. Masywne przęsła efektownie odbijają się w wodzie, szkoda tylko, że światło mało fotograficzne. Na pobyt w Görlitz możemy przeznaczyć niespełna dwie godziny. Jesteśmy zachwyceni. Można się nawet spotkać z opinią, że to najpiękniejsze miasto w całych Niemczech. Görlitz Görlitz podobnie jak Zittau nie zostało zbombardowane podczas nalotów alianckich, kiedy to tak bardzo ucierpiało nieodległe Drezno. Jest w nim ponoć 4000 zabytków. Robimy sobie zdjęcia na tle kamieniczek na rynku, apteki ratuszowej i dwóch ratuszów. Do Kościoła Piotra i Pawła wprowadza nas jakiś tajemniczy jegomość. Z okalających go murów patrzymy na Zgorzelec – brzydszego brata Görlitz. Przechodzimy Mostem Staromiejskim, by podziwiać je z drugiej strony. Aż trudno sobie wyobrazić, że odbudowano go dopiero w 2004 roku, by połączyć obie części miasta. Apteka RatuszowaKościół św. Piotra i PawłaNowy Ratusz Görlitz jest jednym z niewielu niemieckich miast tej wielkości niezniszczonych podczas II wojny, a co za tym idzie posiadających niezaburzony układ przestrzenny i zabytki ze wszystkich epok. Jest już późno, kiedy opuszczamy Görlitz. Rezygnujemy z poszukiwania kempingu, a zamiast nocy w namiocie wybieramy pokój w pensjonacie w Pieńsku. Bez szału, ale pod dachem. Od rana przejażdżka po maleńkim Pieńsku i ruszamy na trasę. A ta okazuje się prawdziwie malownicza. Prowadzi wzdłuż Nysy, ale często od niej odbija, wycinając zygzaki. Rzeka o zmiennym nurcie często wcina się głęboko, tworzy zakola i meandry. To miejsce spływów pontonowych i kajakowych. Sporo tu kluczenia i podjazdów, ale trasa warta jest wysiłku. Na całej długości trasy wzdłuż Nysy i Odry towarzyszyły nam te niemieckie czarno-czerwono-żółte słupki graniczne Główna atrakcja dnia to niewątpliwie Bad Muskau, czyli Mużaków i wielki kompleks parkowy rozciągający się po obu stronach Nysy. Teren jest rozległy, a rowery pozwalają dotrzeć w najdalsze zakamarki. Przejeżdżamy też na polską stronę parku, a potem do Łęknicy, gdzie poraża nas brzydota przygranicznego targowiska. Robi się późno. Bad Muskau czyli Mużaków po łużycku. W tle Nowy Zamek (Neues Schloss) z XVI w. Bad Muskau Za Mużakowem spieszymy do Forst, by znaleźć nocleg o jakiejś sensownej porze. Na doskonałe miejsce trafiamy w Sacra. To restauracja z pensjonatem i rozległym ogródkiem dla kilku namiotów, z niezależnym zapleczem sanitarnym. Po całym intensywnym dniu zasłużenie raczymy się chłodnym piwem. Nysa Łużycka zaskakuje przełomami, jest widoczny spory ruch kajakowo-wioślarski Ten odcinek ścieżki rowerowej został poprowadzony po zamkniętej linii kolejowej Przed nami ostatni odcinek wzdłuż Nysy. Przejeżdżamy przez Gubin. To wyjątkowa sytuacja, kiedy główna część miasta rozdzielonego granicą na Odrze znalazła się po wschodniej stronie, jest starsza i wydaje się ciekawsza. Gubin – kościół parafialny pod wezwaniem Świętej Trójcy, z połowy XV wieku – niestety zniszczony podczas wojny. W tle ratusz wzniesiony w XIV wieku, przebudowany w stylu renesansowym. Zmierzamy w stronę ujścia Nysy do Odry. W planie dłuższy odpoczynek z widokiem na to szczególne miejsce na trasie Nysa – Odra. I znów niespodzianka – szlak rowerowy odbija nieco na zachód, w dodatku, jak na całej trasie wzdłuż granicy, znajduje się tu ogrodzenie, które chroni przed dzikami i afrykańskim pomorem świń. Czasem to masywny, drewniany płot, czasem taśma pod prądem. O dojściu do rzeki nie ma mowy. Pozostaje nam usiąść nad brzegiem Odry, skąd Nysę ledwie widać. I tak zamykamy pierwszy etap naszej podróży, Teraz Odra. Dotarliśmy do Odry, pora na małe świętowanie Nadodrzańskie wały O ile ścieżka rowerowa wiodąca wzdłuż Nysy często odbijała od rzeki, to wzdłuż odry prowadzi niemal bez przerwy wałami. Jest może nieco monotonna, ale za to doskonale przygotowana i cieszy się sporą popularnością. Właściwie ścieżki są dwie – jedna na grzbiecie wału, druga poniżej. Wygodna ścieżka rowerowa wiodąca bez końca po wałach nadodrzańskich W Fürstenberg, na peryferiach przemysłowego miasta Eisenhüttenstadt, z daleka straszą kominy elektrowni wzniesionej w 1943, a później zniszczonej i rozebranej przez Armię Czerwoną. Po raz kolejny decydujemy się na nocleg pod dachem po polskiej stronie, w Słubicach. Każdy kolejny nocleg jest gorszy, a ten to kompletna porażka. Pensjonat Oaza – siermiężny pokój z łazienką, czyli prysznicem, bo wc o bardzo wątpliwej czystości wspólne na korytarzu, jeden czajnik na cały obiekt, na dole bar z dość specyficzną klientelą. Niestety, jest zbyt późno, by wybrzydzać, zresztą zdążyliśmy już za to zapłacić. Tłumaczymy sobie – to tylko jedna noc i obiecujemy: nigdy więcej. Charakterystyczne, widoczne z daleka kominy ruin elektrowni w Eisenhüttenstadt Od rana spieszymy się bardziej niż zwykle – jesteśmy umówieni w Kostrzyniu na przyjacielskie spotkanie. Przy okazji smaczny obiad w restauracji Bastion i objazd twierdzy, a potem znowu wały – równe, proste, nieco monotonne. Miejscowości niewiele, po lewej stronie rzeki pola, po prawej łąki, lasy i rozlewiska. Nad nami zbierają się chmury, ale deszcz nam raczej nie grozi. Atrakcją na trasie okazuje się Most Siekierkowski, imponujący, widoczny z daleka. Wiedzieliśmy, że ma nim prowadzić ścieżka rowerowa, ale nie przyszło nam do głowy, że już jest otwarta. Z pewnością byśmy ją wypróbowali. Niestety, na naszej trasie nie było żadnych oznaczeń informujących o możliwości przejazdu przez most. Most siekierkowski, teraz ścieżka pieszo – rowerowa, fragment trasy Neurüdnitz-Siekierki Z bazą noclegową nie jest tu za dobrze. Kempingów właściwie nie ma, a że zbliża się wieczór i na liczniku kilometrów sporo, decydujemy się rozbić namiot na dziko. Znajdujemy łąkę osłoniętą od trasy pasem drzew. Wieczorem przychodzą sarny, które szczekają zaniepokojone obecnością intruzów. Oszczędnie dzielimy skromne zapasy wody. Jest cicho i przytulnie, zdecydowanie lepiej niż w pensjonacie w Słubicach. A już wczesnym rankiem pojawiają się pierwsi rowerzyści. Pozdrawiamy się z uśmiechem – oni energicznie na rowerach, my leniwie przy romantycznym śniadaniu. Nasz pierwszy nocleg na dziko Ostatni dzień wzdłuż Odry. Przejeżdżamy na polską stronę do Osipowa. Napotkani rowerzyści opowiadają nam o niewielkim kempingu, który znajduje się w pobliżu granicy. Miejsce jest darmowe, z możliwością korzystania z toalet znajdujących się na pobliskiej stacji benzynowej. Szybko wracamy na stronę niemiecką, uciekając przed brzydotą targowisk. Schwed, Gartz i Mescherin to miejscowości dobrze znane mieszkańcom Szczecina chętnie odwiedzającym te okolice. Wielu zdecydowało się na to, by zamieszkać po lewej stronie Odry, korzystając z niskich cen nieruchomości na peryferiach byłego NRD. Gartz – kościół św. Szczepana zbudowany na przełomie XIII i XIV wieku w stylu gotyckim, murowany. Zniszczony w 1945 r., zachowany chór i transept. Pozostawiony w formie trwałej ruiny. Gdy docieramy do Gartz, wpadamy na pomysł, by wykorzystać okazję i zobaczyć Krzywy Las. Tyle razy czytaliśmy o nim i oglądaliśmy fotografie, że trudno byłoby przejechać obok. Mostem w Mescherin, a właściwie dwoma, przejeżdżamy na polską stronę. Droga do Gryfina jest brukowana i bardzo wyboista, obok niej równie wyboista ścieżka wyłożona kostką. Do Krzywego Lasu trzeba jechać drogą samochodową o bardzo nasilonym ruchu. Krzywy Las Wreszcie sam Krzywy Las – zdecydowanie przereklamowany. Prowadzi do niego piaszczysta, zaśmiecona ścieżka, a las jest zadeptany. Nie pomagają prośby na tablicach – kto może, a byliśmy tego świadkami, wchodzi na pochylone drzewa i skacze z nich. Jacyś chłopcy, zresztą pod opieką rodziców, kopali w pnie, sprawdzając wytrzymałość kory. Tą samą trasą wracamy do Gryfina. Trochę kręcimy się po urokliwym centrum. Czas pomyśleć o noclegu. Na pewno mijaliśmy kemping w Mescherin, ale postanawiamy zostać w Gryfinie. I tu zaczynają się problemy. Gryfino – Brama Bańska – wybudowana w XIV wieku i Kościół Narodzenia NMP z XIII w. Informacje o tym, że w Gryfinie jest kemping, znaleźliśmy wcześniej w internecie. Przejeżdżając przez most tuż za granicą widzieliśmy tabliczkę, kierującą na pole namiotowe: strzałka i 200m. Jedziemy. Oczywiście bruk taki sam wyboisty, jak poprzednio. Tabliczka jest, ale żadnego miejsca na namioty nie ma. Kto ją postawił i dlaczego? Problem z zasięgiem, ale wreszcie znajdujemy numer telefonu. Tak, kemping jest, w OSiRze w samym centrum Gryfina. Jeszcze raz ten sam wyboisty bruk. Na polu namiotowym trawka, cisza i spokój. Jeden rowerzysta w maleńkim namiocie, jeden kamper z Holandii. I byłoby świetnie, gdyby nie zaplecze sanitarne. Toaleta jak z czasów głębokiego PRL-u. Ohyda. Wieża widokowa w Mescherin, ostatni rzut oka na Odrę. Odbijamy od niej w kierunku na Rugię rozpoczynając drugi etap wyprawy „Nysa Odra Rugia Uznam – rowery 2021” Na dzień dobry jeszcze raz bruk. Znamy go już na pamięć. Zaraz za mostem po stronie niemieckiej zbaczamy do wieży widokowej, z której roztacza się rozległa panorama. Na bardzo podobną wspinaliśmy się w Stützkow przed Schwedt. Tutaj rozstajemy się na dobre z Odrą. Nowe krajobrazy Meklemburgii Jedziemy przez bardzo rolnicze tereny Meklemburgii, mijamy Tantow, Penkun, Krackow i Löcknitz. Przejazd przez małe miejscowości to niemal zawsze próba zaprzyjaźnienia się z historycznymi brukami. W Ramin przed Löcknitz zatrzymujemy się przy małym kamiennym kościele pochodzącym z XIII wieku. Obok znajdują się stare krzyże i tablica z nazwiskami poległych w I wojnie światowej, taka jakich wiele w całych Niemczech. Gubimy się trochę w Löcknitz. Szukamy ruin zamku i wieży zamkowej, a potem ruszamy na północ. Zamek w Penkun ostateczny kształt uzyskał w 1658 roku po zakończeniu wojny 30-letniej. Ale brama wjazdowa pochodzi z około 1300 roku. W średniowieczu na Pomorzu Przednim kościoły budowano z ciosów granitowych. Jeden z najstarszychdo dziś zachowanych znajduje się w Ramin niedaleko Löcknitz. Z Ludwigshof kierujemy się na Rieth, a stąd jeszcze raz przekraczamy granicę, by dojechać do Nowego Warpna. Niemiłą niespodzianką tuż za Rieth okazał się odcinek drogi z piaskiem po osie. Chyba trochę pobłądziliśmy. Za to Warpno – cudowne! Na kemping wygłodniali dojechaliśmy późnym wieczorem, ale mimo zamkniętego o tej porze baru udało się jeszcze zorganizować jakieś frytki. Ratusz o konstrukcji ryglowej, z Warpno Od rana rowerowa przejażdżka po Nowym Warpnie. Jest słonecznie, ale chłodno. Na ulicach pusto. Miasteczko jest wyjątkowo malownicze, stare, zadbane, o ciekawej historii. Aleją Żeglarzy przechodzimy na nabrzeże i starym, niemieckim kutrem rybackim przepływamy do Altwarp (16 zł/os. + 16 zł/rower). Tu znów gubimy się przez fatalne i mylące oznaczenia trasy. Za to dalej malownicza leśna ścieżka. Jedziemy na zachód wzdłuż Zalewu Szczecińskiego, dojeżdżając do trasy rowerowej, którą porzuciliśmy poprzedniego dnia. Do Starego Warpna (Altwarp) po drugiej stronie granicy i zatoki dostaniemy się kutrem rybackim przysposobionym do przewozu turystów Mijamy Ueckermünde, ładne wakacyjne miasteczko z plażą pełną ludzi. W Bugewitz okazuje się jednak, że trasa do Anklam wzdłuż zalewu jest z jakiegoś powodu zamknięta. Przypadkowo spotkani rowerzyści radzą, by kierować się na zachód. Trudno powiedzieć, czy zrobiliśmy dobrze. Na mapie są tu wprawdzie zaznaczone ścieżki rowerowe, ale trasa prowadzi mało ruchliwymi drogami publicznymi, wśród pól uprawnych, przez nieciekawe wsie, w dodatku zwykle brukowane. Znużeni i zmęczeni decydujemy się na nocleg na dziko, zwłaszcza że na nic innego nie możemy liczyć. Póki co mamy drogę wysypaną ostrym tłuczniem. Wreszcie trafiamy na rozległą łąkę osłoniętą drzewami. Znów towarzyszą nam ciekawskie sarny. Urokliwe miasteczko Ueckermünde Anklam – Steintor (Kamienna Brama) pochodząca z XIII w. i kościół św. Mikołaja, którego budowę rozpoczęto około 1280 r.. Nasz nocleg na łące przed Griefswaldem Rano zwijamy mokry namiot i wcześniej niż zwykle ruszamy w drogę. Jedziemy wprost do centrum Greifswaldu. Greifswald to stare miasto hanzeatyckie, co tłumaczy jego bogatą, piękną zabudowę. Przechadzamy się wśród straganów na rynku, podziwiamy niezwykłe kamieniczki, zaglądamy do trzech kościołów, wędrujemy ulicami starego miasta. Przepiękne hanzeatyckie miasto Greifswald – rynek staromiejski Greifswald – Kościół Mariacki zwany Grubą Marią – Katedra św. Mikołaja – Kościół św. Jakuba – wszystkie z XIIIw. Bogactwo i potęga Hanzy!!! Czas biegnie, a przed nami niemało kilometrów. Jedziemy Głównym Szlakiem Bałtyckim do Stralsundu. Bruk ciągnie się przez ponad 20 km. To stara droga, obok której powstała trasa samochodowa. Tę brukowaną oddano rowerzystom. Wielkie dzięki! Na liczniku kilometrów nie za dużo, ale jest późno. Obiecujemy sobie, że zwiedzimy Stralsund w drodze powrotnej, z czego ostatecznie nic nie wyszło. Kierujemy się na stary, zwodzony most, by jak najszybciej przedostać się na Rugię. Mordercze bruki w drodze do Straslundu Przez wietrzną Rugię Kiedy rozpoczynaliśmy naszą nadodrzańską trasę, Rugię traktowaliśmy jako cel możliwy, ale nie warunek konieczny. Wiedzieliśmy, że trzeba jej poświęcić więcej czasu i uwagi. Kiedy jednak perspektywa dotarcia tam stał się realna, nie wahaliśmy się. Niestety, mieliśmy tylko dwa dni! I może za dużo było w tym przypadkowości i improwizacji wynikających z niewiedzy. Na Rugię dostajemy się mostem zwodzonym Pierwsze wino wypite na Rugii Za mostem ruszyliśmy na zachód w kierunku Altefähr, zakładając, że objedziemy znaczną część wyspy zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara. Nie ma tu plaż ani kurortów, rowerzystów też niewielu. Pierwszy nocleg znajdujemy na dużym i raczej mało przytulnym kempingu w Sührendorf. Na Rugii jest chłodno i wieje, oczywiście w oczy. Zatrzymujemy się przy średniowiecznych kościołach w Gingst i Schaprode. Interesujący wydaje się zwłaszcza ten drugi, pod wezwaniem św. Jana, z zachowanymi elementami romańskimi. Centralna część wyspy to tereny rolnicze, a pejzaż wydaje się nieco monotonny. Takie ścieżki nie były regułąKościół Schaprode – lista osób z parafii poległych w Wielkiej pokrycie dachowe na Rugii Promem przeprawiamy się na północną, niedostępną część wyspy, Wittow, jednak ograniczony czas nie pozwala na to, by dotrzeć do Arkony – przylądka wysuniętego najdalej na północ Rugii. Szkoda, bo ominęło nas sporo atrakcji: miejsce kultu słowiańskiego boga Świętowita, latarnia morska i stara rybacka wioska Witt. Przez wąską mierzeję Schaabe zmierzamy ku wschodniej części wyspy. Sporo tu podjazdów, co przy ostrym wietrze nieźle daje się nam we znaki. Prom w Wittiwer przewozi nas na północną część wyspy. Przed nami jedna z największych atrakcji Rugii – Park Narodowy Jasmund. Docieramy krótko przed zamknięciem kasy, więc płacimy tylko 50% ceny biletów – po 5 Euro. Zdaje się, że po zamknięciu też można wejść. Fotografujemy się przy słynnych Kredowych skałach na Rugii Friedricha, a na szczycie, na krawędzi wysokiego klifu, gdzie obecnie znajduje się taras widokowy, konfrontujemy imponujący pejzaż z wizją malarską. Cóż, Friedrich wyraźnie dodał swemu dziełu ekspresji, „zagęszczając” krajobraz i zamykając w nim kilka postaci w symbolicznych pozach. Skały kredowe na Rugii namalowane przez Caspara Davida Friedricha w 1818 Skały kredowe na Rugii Coraz bardziej zdeterminowani późną porą, niecierpliwie rozglądamy się za noclegiem. Przed Sassnitz trafiamy przypadkowo na osobliwy kemping, którego atrakcją (chyba) miało być składowisko starych hanomagów, ciężarówek pomalowanych w barwy militarne (Naturerlebniscamp Rugen – Ferienheim Birkengrund). Kemping mimo wysokiej ceny okazał się dość siermiężny, ale za to z wygodnym dostępem do prądu, co w innych miejscach wcale nie było takie oczywiste, bezpłatną kawą i ciepłymi bułeczkami na śniadanie. Ponoć przygotowywał je dość ekscentryczny szef pola namiotowego. No i atmosfera zdecydowanie swobodniejsza niż na innych niemieckich kempingach, o czym zdecydowało pewnie towarzystwo bardzo wielonarodowościowe. Drogi na Rugii Wschodnia cześć Rugii jest pełna różnorodnych atrakcji. Jedną z nich jest wybudowany przed II wojną światową gigantyczny ośrodek wypoczynkowy i szkoleniowy dla 20000 osób w Prora, oczywiście z przeznaczeniem dla nazistów. Z jednego z budynków wychodzi akurat gromada dzieci z walizkami – pewnie spędzały tu wakacje. Jedziemy wzdłuż morza i ciągnących się wielokilometrowych plaż odgrodzonych od drogi pasem lasu. Przedostanie się tam z rowerem i ciężkim sakwami to spory wyczyn ze względu na ścieżki pełne nadmorskiego piasku. Niedaleko Binz podjeżdżamy do zamku Granitz – ostry podjazd po bruku, gdzie nie dają rady solidne niemieckie elektryki, dla nas jest wyzwaniem i próbą sił. Co, my nie podjedziemy! Późnoklasycystyczny zamek myśliwski Granitz (1837-1846/51) położony jest na południe od Binz na górze Tempelberg Czasu mamy coraz mniej, południowo-wschodnią część wyspy zostawiamy więc na kolejny przyjazd, a teraz wzdłuż morza kierujemy się na zachód. Trzeba zdążyć na prom w Glewitz i jeszcze poszukać noclegu. Pozwalamy sobie jeszcze na dłuższy odpoczynek w urokliwej letniskowej miejscowości o zabawnej nazwie Gross Stresow, a potem przez Putbus i Garz spieszymy do Glewitz na prom do Stalbrode. Nie ma szans na powrót do Stralsund. Szkoda, bo w ten sposób ominęliśmy ważne miasto na trasie naszego wyjazdu. Groß Stresow, tam zjedliśmy najlepszy wurst na szlaku, no i piwo było super Rugię opuszczamy promem w Glewitzer Powrót wzdłuż Bałtyku Drogę do Greifswaldu pamiętamy aż za dobrze. To kostka brukowa i żadnej alternatywy. Niestety, nie ma też kempingu. Zmęczeni dojeżdżamy do pola namiotowego w Wieck na peryferiach Greifswaldu, ale po nie ma mowy by dostać się do środka. Nieuprzejmy głos w telefonie mówi: geschlossen i koniec. Zapada zmrok i robi się coraz beznadziejniej, bo miejsca, by rozbić namiot na dziko najzwyczajniej nie ma. Wreszcie 4 m2 za polem kukurydzy, są trzcina i parę drzew. Jest cicho i „nastrojowo”, trafiła się nawet jakaś dorodna sarna, zaskoczona namiotem na jej terenie. Super miejsce noclegowe na skraju pola kukurydzy. Nad morzem zwalniamy tempo. W miejscowości Lubmin pozwalamy sobie na spacer po molo. W Wolgast, dawnej siedzibie książąt pomorskich, przedostajemy się na wyspę Uznam i tu najpierw odwiedzamy Peenemünde, legendarne miejsce produkcji rakiet V2. Wolgast (Wołogoszcz) – dawna stolica książąt pomorskich. Tutaj będziemy przejeżdżać mostem na Uznam Muzeum w Peenemünde na wyspie Uznam poświęcone budowie rakiet V2 Kempingów na Uznam jest bardzo dużo. Ciągną się kilometrami wzdłuż trasy i są przepełnione. Okazuje się, że należało dokonać wcześniejszej rezerwacji. W Zinnowitz znajdujemy miejsce tylko dlatego, że mamy bardzo mały namiot. Pan z obsługi pola prowadzi nas najpierw długo, długo do wyznaczonego miejsca, a potem wskazuje kawałek piachu między linkami innych namiotów. Rozbawieni są wszyscy, także ci, którym mamy wbić szpilki w przedsionku. Podładowanie telefonów w takim tłumie też nie jest proste. No ale tutaj trudno myśleć o noclegu na dziko. Na molo w Zinnowitz Ostatnie piwo pite w Niemczech, tym razem na plaży w Ahlbeck. Jakżeż smakowało.,..,, Z Zinnowitz do Świnoujścia, mety naszej wyprawy, mamy już niedaleka. Trasa rowerowa prowadzi przez nadmorskie kurorty i jest naprawdę malownicza. Są też krótkie, ale bardzo ostre podjazdy, na których nasze rowery znów radzą sobie lepiej niż elektryczne. Jeszcze chwila relaksu na plaży, Ahlbeck i… Świnoujście. Potem już tylko wieczór w Szczecinie, powrót pociagiem i ostatni rowerowy odcinek z Koła do Turku – w zimnym ulewnym deszczu. Deszcz jak klamra otwierał i zamykał cały nasz wyjazd. Granicę przekraczamy pomiędzy Ahlbeck a Świnoujściem, gdzie kończymy wyprawę „Nysa Odra Rugia Uznam – rowery 2021„ Podczas wyprawy przejechaliśmy w 14 dni 1152 km. Korzystaliśmy z: – przewodnika wyposażonego w mapki: „Oder-Neisse- Radweg” z serii „Bikeline. Radtourenbuch”,– mapy: „Rugen/Usedom Vorpommern” 1:150000,– materiałów internetowych – mapka wyprawy znajduje się tutaj– więcej zdjęć z wyprawy „Nysa Odra Rugia Uznam – rowery 2021” dostępnych jest tutaj Trasa rowerowa wzdłuż Odry i Nysy to tak jakby odpowiedzieć sobie na pytanie, jak wyglądałby wzorcowy szlak rowerowy? Wielu z nas miałoby na myśli utwardzoną asfaltową ścieżkę, która jest doskonale oznakowana i pozwala jechać przed siebie bez poczucia jakiegokolwiek zagrożenia. Moglibyśmy tak jechać dziesiątki kilometrów, prawda? Wyobraźcie sobie że taki szlak istnieje i leży praktycznie na naszej granicy – jest to niemiecki, a ściślej – międzynarodowy Szlak Oder-Neisse, prowadzący wzdłuż Nysy i Odry z Gór Izerskich aż nad Bałtyk. Ponad 600 kilometrów tego szlaku uznano w Niemczech za wzorcowy model traktu rowerowego. Podróżowanie nim jest bajeczne – trudno o lepsze określenie. Asfalt, wśród łąk, wzgórz, przez niezwykle urokliwe miasteczka, brzegiem dwóch wielkich rzek. Od Sudetów aż na wyspę Uznam jedzie się tak dobrze, że nierzadko można spotkać tu rodziny z dziećmi podróżująca na duże odległości – bo dzieci są bezpieczne. Przed nami końcówka sezonu – oto pomysł na jego coup de grace, idealne zwieńczenie. Oto jak marzenia cyklistów realizuje się za granicą – a w zasadzie wzdłuż granicy. Trasa rowerowa wzdłuż Odry Polska w dziedzinie szlaków rowerowych nie leży daleko od Europy. Robi się u nas coraz więcej dobrych, a nawet bardzo dobrych dróg dla cyklistów. Nie jesteśmy jakoś sto lat za przeciętnym krajem europejskim, ale raczej około kilometra – jeśli liczyć odległość od granicy do szlaku Oder-Neisse Radweg. Niestety, kiedy się już na nim znajdziemy wiemy że ten kilometr to czasami odległość którą pokonujemy boso po klockach lego uciekając z koncertu Justina Biebera. Dlaczego? Bo Niemcy zrobili coś co można postawić symbolicznie obok wzorca metra w Sevres. Kiedy zabrali się do budowy szlaku, stworzyli Mercedesa klasy S. Jakim cudem, ponad podziałami porozumiały się wszystkie nadrzeczne gminy, landy, miasta, działacze, jakim cudem szlak zrobiono tak, jakby ktoś nim jeździł i słuchał uwag rowerzysty? Jakim cudem poprowadzono trasę przez zdawałoby się mało atrakcyjny teren tak, że zachwyca krajobrazem, florą i fauną? Nie wiemy. Wiemy, że jest, działa i jest otwarty na gości. I na długo pozostanie nieosiągalnym punktem odniesienia dla wielu innych szlaków. Polska nie ma się czego wstydzić – mamy przepiękny Żelazny Szlak Rowerowy, świetny Velo Dunajec: w obu tych przypadkach wywiązaliśmy się z konstruowania szlaków lepiej niż nasi południowi sąsiedzi. Mamy Green Velo któremu sporo brak do doskonałości, ale jest świetnym narzędziem popularyzacji turystyki rowerowej jako takiej – wystarczy spojrzeć ile ludzi przemierza ten szlak. Niemniej kiedy wjeżdża się na szlak rowerowy wzdłuż Odry i Nysy, dostrzegamy że zrobiono tu krok dalej i ukłon w kierunku jednośladów jest już tak głęboki, że momentami z tym pierwszeństwem przejazdu i bezpieczeństwem zwyczajnie nam głupio. Co jest w końcu pozytywne. Szlak rowerowy wzdłuż Odry i Nysy – nawierzchnia i oznaczenia Oder-Neisse Radweg na ogromnej większości swojego przebiegu jest idealną asfaltową nitką poprowadzoną wzdłuż naszej zachodniej granicy brzegiem rzek – Nysy Łużyckiej i Odry. Trasę wykonano wzorcowo – ma najczęściej szerokość dwumetrowego pasa asfaltu. W niektórych miejscach nawierzchnia zmienia się na kostkę brukową – tak jest na przykład gdy wjeżdżamy do klasztoru St. Marten, czy w niektórych odcinkach miejskich. Bruk jest jednak tylko tam, gdzie konstruktorzy nie mieli innego wyjścia i była to konieczność. W odcinku południowym, od Zittau do mniej więcej wysokości Zgorzelca i dalej do Gubina, Oder-Neisse Radweg wije się wzdłuż Nysy tuż przy jej brzegu i potrafi zaskoczyć stromymi podjazdami, przejazdami pod wiaduktami czy gęstym lasem którego końca nie widać. Im dalej na północ, tym częściej szlak posługuje się wałami przeciwpowodziowymi jako naturalną podstawą przebiegu, można natknąć się też na momenty w których wykorzystano inną infrastrukturę drogową jak nasypy kolejowe i miejsca gdzie stały stare mosty. Wszystko to sprzyja urozmaiceniu i kolorystyce trasy. Wjazdy do małych miejscowości jak i dużych miast poprowadzono tak, aby jak najmniej kolidować z ruchem samochodowym i doskonale się to czuje. Jadąc na północ można wjechać do na przykład centrum Gubina niemal bezkolizyjnie. Nikt nie trąbi, nie popędza, nie ma pretensji – wciąż może to dla nas być nieco szokujące. Z jednej strony to oczywiście efekt konstrukcyjnego wysiłku, z drugiej – to mentalność ludzi za kółkiem, o czym nie trzeba nas przekonywać. Trasa biegnie przez momentami mocno zindustrializowany teren, o gęstej sieci dróg i autostrad, a mimo to można pokonać ją całkowicie spokojnie i bez grama niepokoju z tyłu głowy. Coś pięknego! Oznakowanie to zupełnie odrębny temat. Niemcy nie oszczędzali na znakach, to raz. Dwa – zrobili tu coś co wygląda dokładnie tak, jakby zrobił to rowerzysta, który szuka drogi. Przykład? Wjeżdżamy do Zittau z mostu w Sieniawce. Tuż za nim wita nas zielony trójkąt z niebieską rzeczką – symbol jakim posługuje się szlak rowerowy wzdłuż Odry i Nysy. Kierujemy się na północ, wjeżdżając do miasteczka. W momencie, w którym zaczynamy nerwowo rozglądać się za oznakowaniem – ono pojawia się chwilę wcześniej. Zupełnie jakby ktoś czytał w naszych myślach. Polecamy sprawdzić – doświadczenie jest niebywałe. Tak jest niemal na całej długości szlaku. Doskonale oznakowano kilometraże – podane dane są dokładne, a kierunki czytelne. Noclegi na trasie nie są wielkimi banerami – raczej małe tabliczki na bramach, z symbolem roweru i niekiedy sympatyczną inskrypcją traktującą o miłości do cyklistów. Zabytki i miasta do których możemy skręcić szlak oznacza równie czytelnie. Chcesz odbić w prawo do miasta, a może w lewo do parku? Proszę bardzo. Wyjazd do Polski? Przez most – i śmigaj. Rowerem wzdłuż Odry i Nysy – pomysł na wyprawę? Oder-Neisse Radweg biegnie od czeskich Gór Izerskich aż do wyspy Uznam – stanowi najkrótszy rowerowy szlak z Sudetów nad Bałtyk i jednocześnie jest on najmniej kłopotliwy w pokonaniu. Banalny stopień trudności, różnica wysokości tylko około 700 metrów, słowem – idealny na większą i mniejszą wyprawę. Każdą z krain geograficznych które pokonujemy możemy poznawać oddzielnie, każda ma też połączenie drogowe (niekiedy i kolejowe) z Polską. Jadąc w kierunku północnym najważniejsze co możemy zobaczyć i zwiedzić to między innymi Zittau czyli Żytawę - miasteczko, w którym urodził się... Oskar Schindler, Łużyce Górne ze Zgorzelcem, Łużyce Dolne z Parkiem Krajobrazowym „Łuk Mużakowa” - jedyną moreną czołową widzianą z kosmosu. Dalej na północ mamy Pojezierze Odra – Sprewa, z Frankfurtem nad Odrą, Łęgi Odrzańskie (Kostrzyń), Dolinę Dolnej Odry, Wzniesienia Szczecińskie i Pomorze w okolicach Nowego Warpna. Trasa kończy się na wyspie Uznam, ale wjazd na nią możliwy jest w zasadzie wszędzie gdzie mamy most nad Odrą lub Nysą - jest to jedna z największych zalet szlaku Oder-Neisse Radweg. Mapa może nam znacząco ułatwić pokonywanie rzek i poruszanie się po niemieckiej stronie, o ile nie mamy ścieżki gpx i obsługującego ją licznika czy nawigacji. Gdzie ją dostać? Świetne mapy można otrzymać za darmo w zasadzie wszędzie – jeśli nocujemy w okolicach Zgorzelca, można spotkać je w miejscowych gospodarstwach agroturystycznych, wyposażone są w nią także punkty informacji turystycznej w polskich miejscowościach przygranicznych. Szlak Oder-Neisse Radweg jest na tyle nie problematyczny, że nawet najprostsza mapa da nam zupełną swobodę ruchu. Resztę pomoże nam okiełznać doskonałe oznakowanie. Jeśli nie chcemy nocować po niemieckiej stronie i bliższe są nam płatności w złotówkach, obie rzeki można przekroczyć w zasadzie co kilkadziesiąt kilometrów. Można rozbić namiot, można też poszukać noclegu po polskiej stronie i kolejnego dnia ruszyć na szlak z powrotem. Plastyka takiego rozwiązania ma tę zaletę, że oszczędza pieniądze, chociaż zwiększa potencjalny kilometraż. Zasadniczo nie ma problemu z porozumiewaniem się po zachodniej stronie granicy a uprzedzenia należy schować w kąt, a najlepiej – całkiem się ich pozbyć. Dla Niemców jesteśmy turystami na rowerach i tak nas traktują. Trasa rowerowa wzdłuż Odry – ludzie elementem składowym To jest coś, o czym warto wspomnieć. Ludzie na szlaku. Spotkanie na nim polskiej drużyny czy solisty nie jest już kłopotem – jeździmy tam dość swobodnie, z racji łatwego dostępu do każdego odcinka drogi. Spotkaliśmy tam kolarzy z Czech, Słowacji, Austrii, Niemiec a nawet egzotycznego Norwega, który po przypłynięciu do Świnoujścia jechał w kierunku Alp. Z kolei będący uosobieniem Asteriksa z nadwagą wąsaty kolarz z kraju Franków gnał do Liberca z Hamburga, nieustannie powtarzając że cieszy się ze spotkania kollegen aus Poland i pozdrawia na dalszą drogę. Tego nie znajdziecie na mapach i w przewodnikach – a często jest to niezwykle ważne, jak wspomina się potem taką wyprawę. Oder-Neisse Radweg. Szlak idealny Jedna jedyna pułapka czai się na szlaku Odra-Nisa: uśpienie. Człowiek marzy całe życie o takiej ścieżce rowerowej i kiedy nią jedzie, można dać się jej całkowicie porwać. Dlaczego? Bo nikt i nic nam niemal nie grozi. Nie ma tu aut, jak na Green Velo. Nie ma tłumów ludzi którzy nie bardzo wiedzą gdzie i po co idą, jak na polskim odcinku Via Baltica. Nie ma kłopotów z oznakowaniem, nawierzchnią, a zgubienie się jest naprawdę bardzo trudne. Wszyscy bez wyjątków turyści rowerowi – ale także zwykli ludzie, którzy często jeżdżą tędy weekendowo, rekreacyjnie – pozdrawiają się na trasie z uśmiechem. To świat niemal idealny, który łatwo pokochać i zderzenie z polską rzeczywistością bywa brutalne. Abstrahując od tego, bo jest to wymiar mentalny który każdy odbiera subiektywnie, mamy do czynienia z jednym z najpiękniejszych szlaków rowerowych – o świetnej nawierzchni, na której nie przeszkadzają nawet niesforne korzenie, nieinwazyjnej i bezkolizyjnej strukturze, bardzo czytelnym oznakowaniu i bezpiecznym dla rodzin z dziećmi. W sam raz na drugą połowę sezonu. Kapitalnie poprowadzony, ciekawy, wspaniale przyjemny – szlak Oder-Neisse Radweg jest też dla nas szczególnie łatwo dostępny. Pociągiem do Świnoujścia, Szczecina, Zgorzelca, Kostrzynia lub Gubina – i stąd w dowolnym kierunku. Polecamy z całego serca. Domy i apartamenty wakacyjne Nasze kierunki wakacyjne Spraw sobie najlepszy prezent pod słoncem: kilka dni naprawdę zasłużonego wypoczynku. Ceny nigdy nie były bardziej przystępne. Skorzystaj z naszych promocji, np. zniżki Last Minute. Wybieraj spośród 35 tysięcy ofert domów i apartamentów w 27 krajach. Oferta specjalna - Last Minute Marzą się Wam wakacje, na które Was stać? Sprawdźcie nasze promocje i zarezerwujcie wakacje z rabatem, który najlepiej pasuje do Waszego stylu życia: Last Minute, First Minute lub inną zniżką. Home Polska Przewodnik Najpiękniejsze trasy rowerowe w Polsce Najpiękniejsze trasy rowerowe w Polsce Poleca Paweł - miłośnik dwóch kółek Wycieczki rowerowe są nie tylko bardziej przyjazną dla środowiska i zrównoważoną alternatywą dla podróży samochodami i autobusami, ale oferują również wiele innych korzyści oprócz czystego sumienia: z jednej strony łączą zwiedzanie z aktywnością fizyczną, dzięki czemu stajemy się zdrowi, piękniejsi i szczęśliwsi. Z drugiej strony, ścieżki rowerowe prowadzą przez wspaniałe wioski i miasta, dzięki czemu można zobaczyć znacznie więcej niż przejeżdżając po prostu obok nich. Jeśli cenisz sobie oznakowane i dobrze przygotowane ścieżki rowerowe, powinieneś trzymać się europejskich długodystansowych tras rowerowych w Polsce. Poza nimi trzeba się liczyć z gorszymi warunkami drogowymi, ale gdy mimo wszystko zdecydujecie się zboczyć z oznakowanej trasy, będziecie mogli odkryć jeszcze więcej magicznych zakątków Polski i to z dala od tłumu TREŚCI Trasa rowerowa Bałtyk-Adriatyk Velo Baltica – trasa rowerowa wzdłuż Morza Bałtyckiego Green Velo Wiślana trasa rowerowa Gronowo-Kostrzyn nad Odrą Blue Velo – Odrzańska Trasa Rowerowa Szlaki rowerowe na wyspie Wolin Sieć ścieżek rowerowych wokół Gdańska Szlak Stu Jezior EuroVelo 2 – rowerowy szlak stolic Trasa rowerowa Bałtyk-Adriatyk Trasa rowerowa EuroVelo 9 jest czasami nazywana Szlakiem Bursztynowym, ponieważ biegnie starymi szlakami handlowymi z Morza Bałtyckiego w Polsce do chorwackiego wybrzeża Adriatyku. W sumie ta długodystansowa trasa rowerowa w Europie ma ponad 2000 km i przebiega przez sześć krajów. W Polsce zaczyna się w Gdańsku i biegnie wzdłuż Wisły w kierunku południowym. Dzieli odcinek trasy z EuroVelo 2, tzw. trasa stołeczna. W drodze z północy na południe do granicy z Czechami odwiedzisz takie miejsca jak miasto uniwersyteckie Poznań, Gniezno - średniowieczne centrum kulturalne i polityczne, Wrocław z pięknym rynkiem i gotyckim ratuszem, a także mniejsze miejscowości takie jak Grudziądz czy Inowrocław. Trasa jest stosunkowo płaska, dzięki czemu nadaje się dla początkujących i Baltica – trasa rowerowa wzdłuż Morza BałtyckiegoDługodystansową trasą rowerową jest EuroVelo 10, która prowadzi wokół całego Morza Bałtyckiego przez około 9 000 km i przez dziewięć krajów. Szczególną atrakcją polskiego odcinka trasy jest Mierzeja Wiślana, która oddziela Zalew Wiślany i Żuławy Wiślane od Bałtyku. Jest popularnym celem wycieczek na Pomorzu, rezerwatem przyrody dla ptaków porośniętym gęstym sosnowym lasem. Od strony lądu można zwiedzić miasto Frombork z katedrą, w której znajduje się grób Mikołaja Kopernika. Kolejne przystanki po drodze można zrobić w pięknym Gdańsku czy Sopocie, który ze swoim molo, deptakiem Monciak i pięknymi kamieniczkami jest również idealnym miejscem na dłuższy pobyt na pięknym wybrzeżu Velo Przez Frombork przebiega również szlak Green Velo o długości 2000 km po wschodniej Polsce. Jedziesz dalej do Lidzbarka Warmińskiego, gdzie możesz zwiedzić zamek o tej samej nazwie z czasów zakonu. Miłośnicy historii powinni wybrać się na wycieczkę do klasztoru we wsi Wigry i barokowego Tykocina z zamkiem i Wielką Synagogą. Ogólnie rzecz biorąc, Green Velo to ścieżka rowerowa, która łączy ze sobą wiele historycznych miejsc. Na przykład Sandomierz zachwyca bardzo dobrze zachowanym centrum miasta z XIV - miejsce warte zobaczenia podczas trasyWiślana trasa rowerowaW Sandomierzu jest również połączenie z Wiślaną Trasą Rowerową. Prowadzi z Gdańska, wzdłuż Wisły do Warszawy, dalej do Krakowa aż do Beskidów (do Wisły). Jednak duża część trasy jest nadal w fazie planowania. Pod względem krajobrazowym wycieczka szlakiem Wisły jest bardzo ciekawa, gdyż rzeka ta nie bez powodu dała nazwę ostatniej wielkiej epoce lodowcowej w Europie „Zlodowacenie Wisły”: to tutaj przebiegała największa rozpiętość nad Odrą Europejska trasa rowerowa R1 prowadzi przez 659 km z Gronowa na granicy z Kaliningradem do Kostrzyna nad Odrą. Trasy rowerowe są bardzo dobrze oznakowane i w dobrym stanie. Łączą one bardzo różne krajobrazy, takie jak bieg Wisły i Zalew Wiślany na wybrzeżu Bałtyku, biegną przez łąki, pola i lasy, a także dają wgląd w historyczne miejsca, takie jak Chełm, Kwidzyń z pięknym zamkiem i Elbląg, skąd można wyruszyć na wycieczki rowerowe po Pojezierzu Mazurskim. Blue Velo – Odrzańska Trasa RowerowaBlue Velo, zwana także Odrzańską Trasą Rowerową, to obok Green Velo i Wiślanej Trasy Rowerowej jeden z największych projektów długodystansowych ścieżek rowerowych w Polsce. Powinien obejmować łącznie 1000 km i przebiegać wzdłuż Odry od granicy czeskiej w Bohuminie na północ do jej ujścia w Świnoujściu. Trasa nadaje się szczególnie dla miłośników przyrody, ponieważ łączy różne obszary chronione, takie jak Park Narodowy Doliny Dolnej Odry i Park Narodowy „Ujście Warty”. Trasa prowadzi również do Szczecina, Wrocławia, Opola i Raciborza z pięknym w Parku Narodowym Doliny Dolnej OdrySzlaki rowerowe na wyspie WolinJeśli szukasz ciszy i spokoju podczas wycieczki rowerowej, na wyspie Wollin znajdziesz to, czego szukasz. Znajduje się na wschód od wakacyjnej wyspy Uznam, ale jest znacznie mniej zatłoczona. Z Międzyzdrojów można przejechać przez Wisełkę okrężną trasą przez serce Wollinskiego Parku Narodowego. W Bałtyckim Parku Miniatur można również podziwiać małe repliki słynnych budowli z regionu Morza Bałtyckiego. Świnoujście będzie dobrą bazą wypadową do zwiedzania Zalewu Szczecińskiego, a także idealnym miejscem na spacery ścieżek rowerowych wokół GdańskaW ostatnich latach wokół miasta powstała dobrze rozwinięta, gęsta sieć ścieżek rowerowych, która zaprasza na jednodniowe wycieczki po okolicach Gdańska. Można jechać wzdłuż wybrzeża Zatoki Gdańskiej na Półwysep Helski, który słynie z pięknych piaszczystych plaż i wbija się 34 km w głąb morza. Wielu turystów przyciąga też tutaj fokarium. Można również podążać trasą Motławy z Gdańska do Tczewa po dobrze oznakowanych i piękne piaszczyste plażeSzlak Stu JeziorŚcieżka rowerowa Stu Jezior biegnie nieco dalej na południe niż Nadwarciański Szlak Rowerowy. Ścieżka rowerowa prowadzi drogami wiejskimi i polnymi przez tereny jezior i lasów między Szamotułami a Międzychodem, gdzie łączy się z europejską trasą rowerową R1. Jest oznaczony czarnym paskiem i dobrze oznakowany. Liczne jeziora po drodze zachęcają do krótkich przerw w malowniczych 2 – rowerowy szlak stolicTak zwany szlak stołeczny w Polsce ma długość około 1200 km i prowadzi z Kostrzyna nad Odrą do Białowieży na granicy z Białorusią. Białowieski Park Narodowy chroni ostatnią nizinną puszczę w Europie, w której nadal żyją żubry. Po drodze przejedziesz przez miasta takie jak Poznań, Włocławek z katedrą i Warszawę, w której również warto przystanąć na dłużej, aby odwiedzić przynajmniej te najbardziej kluczowe miejsca w stolicy. Żubry w Białowieskim Parku Narodowym Inspiracje Destynacje - pomysły na ciekawy urlop Artykuł Jeszcze więcej pomysłów na wakacje v_QROd5b9E1BBip0BMF4d0CVNjXWru-HFEKUMvZ2uH4=.html Rowerem po wyspie Uznam W podsumowaniu wycieczki po wyspie Uznam z 2010 r pisaliśmy, że mamy ochotę wrócić w te strony. Długo nie czekaliśmy i udało się zrealizować plan. Za bazę wypadową wybraliśmy Łunowo. Wyspa Uznam jest silnie rozczłonkowana, z licznymi półwyspami. Od lądu stałego oddziela wyspę cieśnina Piana, od wyspy Wolin – Świna i sztucznie wykonany Kanał Piastowski, który oddzielił od Uznamu wyspę Karsibór. Komunikację po stronie polskiej, pomiędzy Wolinem a Uznamem zapewniają dwie przeprawy promowe Warszów i Centrum. W drogę Dzień zapowiadał się pogodny. Rano bez ociągania się wyruszyliśmy w stronę przeprawy Centrum. W mieście ruch był jeszcze niewielki. Przy drodze wylotowej w kierunku granicy z Niemcami wymieniliśmy trochę zł na euro: na kawę i ciacho :). Korzystając z mapy rowerowej i przewodnika (materiały dostępne w informacji turystycznej w Świnoujściu) bez trudu trafiliśmy do mostku na kanale torfowym, który jest turystycznym przejściem granicznym do Kamminke. Kamminke to mała wieś, która na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie skansenu. Jednak to tylko złudzenie a domy są jak najbardziej zamieszkałe. Takich urokliwych wioseczek jest na wyspie więcej – domy kryte strzechą, z ogródkiem i wiejskimi kwiatkami. W Kamminke znajduje się port rybacki i przystań żeglarska a nieopodal na wzgórzu Golm cmentarz wojenny. Kierując się ścieżką rowerową przez Garz i Zirchow dojechaliśmy do Dargen, gdzie miłośnicy myśli technicznej NRD w 1997 r. utworzyli muzeum techniki i motoryzacji. Można tam zobaczyć między innymi traktory oraz pojazdy i urządzenia wykorzystywane dawniej przez Straż Pożarną. Ponadto wystawione są ogromne silniki, pompy oraz motocykle. Kolejna miejscowość Stolpe również oferuje turystom moc atrakcji: kościół oraz zamek, który przez wiele pokoleń należał do rodziny Schwerin (przed zamkiem można zapoznać się z rysem historycznym budowli i to w języku polskim!). Asfaltową ścieżką przez las dotarliśmy do miasteczka o tej samej nazwie co wyspa, czyli do Usedom – średniowieczne centrum gospodarcze i polityczne wyspy. W małym porcie nad jeziorem Uzedomskim, z którego wąskim przesmykiem Kehle można przepłynąć na Zalew Szczeciński zjedliśmy kanapki. Przed nami jeszcze długa droga – Uzedom to nasz punkt zwrotny a zarazem półmetek wycieczki. Atrakcji turystycznych nie sposób tu przeoczyć, przy szlakach znajdują się kierunkowskazy, które wskazują rowerzystom ciekawe miejsca. Osada Morgenitz posiada stary romański kościółek pochodzący z XV wieku. Drewniana dzwonnica postawiona jest na zewnątrz kościoła, na terenie otaczającego go cmentarza. Wokół kościoła rosną stare lipy i morwy. Morwy sadzono tu za czasów Fryderyka II Wielkiego, który próbował założyć na tych terenach hodowle jedwabników. Równymi ścieżkami wśród pól dojechaliśmy do Mellenthin, gdzie warto zobaczyć „Zamek na wodzie”. Został on wzniesiony na polecenie Rüdigera von Neuenkirchen, swoją nazwę wziął od fosy, która otacza obiekt. Przez fosę do zamku prowadzi kamienny most, którego przekroczenie kosztuje 2 euro. Zamek został odrestaurowany, obecnie znajduje się tam hotel. Część sal dostępna jest dla turystów. Można skorzystać z kawiarni i restauracji znajdującej się we wnętrzu. W Benz zjechaliśmy nieco ze szlaku aby zobaczyć wiatrak typu holender. W 2010 roku wiatrak został odrestaurowany i udostępniony do zwiedzania. Przed Bansin na niewielkim wzgórzu została pobudowana wieża widokowa, z której można zobaczyć siedem jezior wyspy. Kąpielisko morskie Bansin, tak samo jak Ahlbeck i Heringsdorf jest częścią gminy Kąpielisko Morskie Heringsdorf. Oficjalnie działalność kąpieliskowa została tu zapoczątkowana nieco później niż w Świnoujściu, Międzyzdrojach czy Heringsdorfie, a mianowicie w 1897 roku. Dzisiejszy charakter miejscowości tak samo jak Ahlbeck i Heringsdorf wyznaczają ekskluzywne hotele i pensjonaty, jak też piękna szeroka plaża, molo spacerowe, urokliwe otoczenie nadmorskiego lasu, malowniczo położone jeziora i przyjazne gościom lokale. My również skusiliśmy się na kawę i lody. Okazałe wille wzdłuż promenady cesarskiej pobudowane są w stylu architektury kąpieliskowej z XIX w i kryją w swych murach bogatą historię. Zadbane klomby, oraz cierniste aleje sosen i klonów, w zestawieniu z jasnymi fasadami kamienic i hoteli, tworzą pełen harmonii obraz. Natomiast szerokie plaże nadmorskiej promenady pozwalają na niekończące się spacery brzegiem morza. Bez wątpienia warto tu przyjechać po raz kolejny. Jadąc ścieżką rowerową przez Świnoujście, dalej promem Karsibór przedostaliśmy się na Wolin do Łunowa. Udało nam się jeszcze szybko zjeść obiad, wykąpać się i podjechać rowerami na wieczorną mszę w Przytórze a na zakończenia dnia podziwialiśmy zachód słońca nad brzegiem Bałtyku. Podsumowanie Przejechaliśmy 99 km. Mapa w nowym oknie lub ślad trasy dostępny pod GoogleEarth

trasy rowerowe na wyspie uznam